wtorek, 28 lipca 2015

Ciocia dobra rada :)

Ależ ten czas leci! Dopiero co pakowałam walizkę na Erasmusa (wróciłam z dwiema ... :D) a to już prawie minął rok. W przypływie tęsknoty za słońcem i sycylijskim powietrzem napisałam małe co nieco dla osób, które mają te same dylematy, co ja rok temu :) Do przeczytania na najlepszym portalu o Sycylii w całym Internecie, czyli tu :) Mam nadzieję, że się przyda! W razie jakichkolwiek innych pytań służę radą :-) Salve! 


poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Królowie szos

O południowych mistrzach kierownicy krąży niejedna legenda. Konia z wozem temu, kto odważy się wsiąść za kółko w tej spalinowej dżungli. Panuje tam jedna zasada: każdy orze jak może. Nawet w sycylijskich przewodnikach turystycznych przeczytamy, że dojeżdżając do skrzyżowania bezpieczniej nawiązywać kontakt wzrokowy z innymi kierowcami niż kierować się zasadami ruchu drogowego. Pozostaje tylko zapiąć pasy i przygotować się na jazdę bez trzymanki! Oto próbka tego, co można zobaczyć na trasie :)


To mój ulubiony model - błękitna strzała. Mistrzowskie połączenie minimalizmu i nowatorskiego designu. Podejrzewam, że nie bez znaczenia jest tu ułańska fantazja właściela pojazdu i zdecydowanie się na awangardowe i nietuzinkowe rozwiązania techniczne. Jedym słowem - unikat! 



Możemy zaobserwować tu pewien trend - brak kołpaków na przednich kołach:


Jak widać, nikt się nie przejmuje jakąś tam rysą czy dwiema. Widać przynajmniej, że nie jedno się przeżyło za sterami takiej machiny. Wydaje mi się też, że im więcej wgnieceń, tym lepiej. Dodaje to autu charakteru i pazura! 



Stara zasada szczęśliwego życia: "nie przejmować się tym, czego się nie ma" żyje i ma się dobrze. Jeździ? Jeździ. A że brakuje jakiegoś tam zderzaka? Ale czasami zdarzają się kierowcy ze zmysłem inżynierskim. Popatrzcie sami, jak się prezentują rumaki włoskich złotych rączek:


Kartonowy reflektor Clementoni. Ekonomiczny i przede wszystkim przyjazny środowisku! Wkrótce dostępny w sprzedaży detalicznej. 


Pozostając w nurcie eko: wielofunkcyjny i wielozadaniowy sprzęt, który odmieni życie każdego kierowcy. Nie dajcie się zwieść pozorom, tylko przypomina zwykłą sznurówkę, Dostępny na metry w 7 odcieniach.



Tu natomiast rozwiązanie coraz częściej spotykane na ulicach. Innowacyjne, a zarazem genialne w swej prostocie! Z taśmą klejącą w bagażniku żadna stłuczka już nie straszna!

Umiejętności parkingowe zajmują ważne miejsce w życiu każdego Południowca, bez nich zginęliby marnie po paru godzinach w miejskiej dżungli. Naprawdę im tego zazdroszczę: finezji, fantazji i bezstresowego podejścia do tematu. Możemy tutaj wyróżnić kilka najczęściej obserwowanych zjawisk. Pierwsze z nich, to tzw. "buziaczek":



Jak widać na załączonych obrazkach, wszystko się da. Kierowcom gratulujemy kunsztu, samozapozaparcia i precyzji. Istnieje wiele wariacji, w zależności od ukształtowania terenu:



Kolejnym zjawiskiem, dość kłopotliwym dla wszystkich uczestników ruchu jest tzw. "seconda fila" i różne jej odmiany, czyli zastawianie się we wszystkich możliwych konfiguracjach. Plus jest taki, że jeżeli kierowca zostawił auto z włączonymi światłami awaryjnymi, prawdopodobnie niedługo wróci, najczęściej przywołany wszystkimi możliwymi przekleństwami wykrzykiwanymi pod jego adresem przez kerowcę próbującego wyjechać, wszystko oprawione rytmicznym uderzaniem w klakson. Wróci, o ile jest w pobliżu. Gorzej, gdy go tam nie ma..... :-) 




Osobne podgrupy to parkowanie na środku chodnika, na środku jezdni, na pasach i na skrzyżowaniach. Wszystko oczywiście to standardowe i nikogo nie dziwiące praktyki, doprowadzające do szewskiej pasji jedynie pieszych i matki z wózkami.






Żarty żartami, ale bywały widoki, kiedy serce mi się krajało :-( 


Sycylijska ulica rządzi się swoimi prawami i osobie na codzień jeżdżącej po polskich drogach, wszystko na początku może się wydawać dziwne, irytujące i niepojęte (łagodnie mówiąc). Jedno jest pewne: limuzyn tu nie uświadczysz, a auto im bardziej dobite, tym lepiej - w końcu i tak wątpilwe, że znajdziesz je w takim samym stanie, w jakim je zaparkowałeś. Po jakimś czasie rozwiązałam zagadkę tajemniczego trąbienia ni stąd ni zowąd (jak mi się wówczas zdawało). Otóż zbliżając się do skrzyżowań, w ten sposób kierowcy ostrzegają się nawzajem o swojej obecności na drodze. W końcu muszą mieć jakąś alternatywę do przepisów ruchu drogowego :) To samo dzieje się na krętych górskich drogach, gdy "koszą" wielkie zakrętasy. To tyle na dziś. Pozdrawiam z deszczowej Warmii :-)



piątek, 20 marca 2015

Kocie kadry


Miau! Każdy dobrze wie, że wiosna to czas kotów. Na wiosnę wszystko ożywa, przylatują bociany, zakwitają kwiatki. Co tu dużo gadać, fajnie jest wiosną. A nam dane było już zamiast tej sycylijskiej, podziwiać wiosnę polską. I wiecie co Wam powiem? Że jednak nigdzie powietrze nie pachnie tak pięknie, jak tu. Tak to już w życiu jest, że coś się kończy, a coś się zaczyna. Erasmus, papier toaletowy, ulubiona płyta, paczka kawy, tusz w drukarce, pieniądze na koncie, gaz w butli, klisza w aparacie, ukochany serial... Jak Ci zamkną drzwi, to otwórz sobie okno. Przeglądając foldery sycylijskich zdjęć (przyznaję się bez bicia, że robię to co wieczór) stwierdziłam, że należy się tym futrzakom chwila uwagi. I pamiętajcie, żeby nie wołać ich "kici kici", bo to są włoskie koty. Chociaż tak to już z nimi bywa, że nawet jak zrozumieją, to i tak zrobią swoje.... ;) Choć kilka z nich grzecznie dało się sfotografować.

Mesyński Kot Zmęczony
                                                            


Niebieskookot Podwoziowy
                                                               


Palermitańskie Dachowce Zmotoryzowane
                                                       


Taormiński Kot Konsument 
                                                         

Savokot Pieszczoch 



Kot Mafioso Barowy



Taormińskie Koty Miłośniki
                                                           


Eolskie Kocie Wojny
                                                               


   Kicie z kociego schroniska na Lipari
                                                   

    Kot Cytrusowy pilnujący kwiaciarni
                                                 

 Kot Strażnik Drzemki
                                                                       

Takie gatunki zdążyłam uwiecznić :) Wyjazd się skończył ale pozostało wiele niewyczerpanych tematów, zatem można tu śmiało zaglądać od czasu do czasu. Będzie ze mnie redaktor zdalny - ciałem tu, sercem tam :-)



czwartek, 22 stycznia 2015

O mesyńskich nieszczęściach

Ahoj! Pamiętacie jeszcze o Waszych emigrantkach? Co prawda pilnie się uczymy, ale nie musimy nawet wychodzić z domu, żeby dopadły nas przygody, one znajdują nas same! Na przykład we wtorek rano o 8:21. Małe terremoto (trzęsienie ziemi) o sile 3,1 w skali Richtera teoretycznie nie powinno być w ogóle odczuwalne przez ludzi, jednak było na tyle silne, żeby obudzić naszą Martę i poprzestawiać jej parę mebli w pokoju :D Koleżanki mieszkające w blokach na wyższych piętrach mówiły, że też najadły się strachu. Ja niestety przespałam to wydarzenie. Ciekawe, co jeszcze się nam tu przytrafi? Mini-cyklon, pierwszy od X lat śnieg na wyspie, teraz to... Będzie co wspominać!

(źródło: http://www.centrometeoitaliano.it/)

Tymczasem poszperałam tu i tam, robiąc sobie małą podróż w czasie. Wiedziałyśmy, że historia Mesyny nie należy do najszczęśliwszych, ale nie miałam świadomości rozmiarów  tych nieszczęść. Na szczęście za każdym razem Mesyna podnosiła się z gruzów jeszcze silniejsza, a mieszkańcy dawali przykład niezłomności i stalowej siły ducha.

To właśnie w Mesynie, jesienią 1347 roku, odnotowano pierwszy w Europie przypadek dżumy. Zaraza rozprzestrzeniła się błyskawicznie na całym kontynencie, zabijając w ciągu 5 lat prawie jedną trzecią ludności. Śmiercionośną chorobę miała przywlec na Sycylię karawana genueńskich statków kupieckich powracająca z Morza Czarnego.

W lutym i marcu roku 1783 miasto doświadczyło serii 5 trzęsień ziemi. Podaje się, że wstrząsy miały siłę nawet do 7 stopni w skali Richtera, a po każdym z nich następowały sięgające kilkunastu metrów fale tsunami. Na całym obszarze dotkniętym nieszczęściem życie straciło od 30 do 50 tys. osób. Poniżej zniszczone miasto widziane oczami osiemnastowiecznych artystów (wszystkie poniższe obrazki i zdjęcia znalazłam w sieci):




125 lat później, 28 grudnia 1908, miasto nawiedziło kolejne trzęsienie ziemi. Bez wątpienia był to najtragiczniejszy poranek w całej historii Mesyny. Trwający 37 sekund wstrząs o sile 7,2 w skali Richtera zabrał życie ponad 80 tysiącom mesyńczyków (55% ówczesnej populacji miasta) i zmiótł miasto z powierzchni ziemi (przetrwało zaledwie 2% budynków). To nieszczęście określane jest jako jeden z największych kataklizmów XX wieku, jakie dotknęły Europę. Epicentrum wstrząsu była Cieśnina Mesyńska, a jego konsekwencją sięgające 12 metrów fale tsunami, które zniszczyły nie tylko Mesynę, ale też okoliczne wioski i miasteczka. Sytuacja wymknęła się spod kontroli, gdy na gruzowiskach rozpętał się ogromny pożar, z więzień pouciekali skazańcy, a zdezorientowani mieszkańcy uciekali się do kradzieży, gwałtów i morderstw. Z pomocą zrujnowanemu miastu pospieszyła cała Europa wraz z rosyjskimi i amerykańskimi okrętami. Wielu ludzi wyemigrowało za Wielką Wodę. Odbudowa miasta trwała do 1920 roku.

















Odbudowane z mozołem miasto nie długo mogło się cieszyć nowym blaskiem. W 1943 roku poważnie ucierpiało w trakcie bombardowań alianckich.








Początek wieku XXI nie był dla Mesyny łaskawszy. W latach 2009 i 2011 miasto ucierpiało na skutek gwałtownych ulew, powodzi i lawin błotnych, które pochłonęły wiele ofiar wśród cywilów i służb niosących pomoc.










Miejmy nadzieję, że los nie szykuje Mesynie kolejnych nieszczęść. Dziś miasto ma się dobrze, a ryczący codziennie w południe lew przypomina mieszkańcom o tym, że są nie mniej odważni :)

A my się dalej uczymy i staramy się nie myśleć o tym, że za kilka tygodni trzeba będzie się pakować i wracać do Polski. Ktoś kiedyś ponoć powiedział, że Erasmus tak naprawdę nigdy się nie kończy. Oby miał rację :)

PS

Złożyliście już życzenia Babciom i Dziadkom :-) ? We Włoszech Dzień Dziadków obchodzony jest dopiero od roku 2005 (w Polsce od lat 60. XX wieku) i przypada 2-go października - w święto Aniołów Stróżów. Wszystkim Babciom i Dziadkom z całego świata, nie tylko tym polskim i włoskim, składamy najlepsze życzenia!