Świecie kochany, czas najwyższy znów się odezwać! Ostatnie tygodnie, gdzieście się podziały? :) Grudzień za pasem, a za nami kolejne dni, czasem lepsze, czasem gorsze, ale zawsze niezapomniane. Goście, goście, jeszcze więcej gości, wycieczek, coraz więcej zajęć na uczelni, a w międzyczasie pisanie po nocach prac dyplomowych. Obiecałam ostatnio relację z Palermo i przepis na kaszubską mizerię z włoskich ogórków. W międzyczasie poniosło nas jeszcze do Katanii, Savoki i Cefalu, wszystko oczywiście w doborowym towarzystwie, no ale po kolei :-)
Szybkie dokształcanie się w autokarze :)
Królewskie Palermo przywitało nas słońcem. Mamy namiary na najpyszniejsze z pysznych rogale z nadzieniem z pistacji (polecone przez Deona), największe na świecie ananasy i na najobrzydliwszy pod słońcem bar, w którym od lat nie widziano ściery i mopa. W dwa dni nie udało się nam zobaczyć wszystkiego, ale dałyśmy z siebie wszystko, by jak najlepiej wykorzystać ten czas. Spacerując w niedzielne popołudnie po mieście, odebrałyśmy je jako dość opustoszałe, co nas trochę zdziwiło - w końcu Palermo to czwarte co do wielkości miasto Italii. Na każdym kroku dawało się odczuć, że jest już "po sezonie". Oczarowała nas majestatyczna Katedra, a Katakumby Kapucynów wciąż budzą w nas mieszane uczucia. Moje wymarzone Stanze al Genio muszą poczekać, bo niestety trwają tam prace konserwatorskie. Oto nasza malutka foto-relacja :)
Taaaaki wielki ananas! ;)
Hmmm.... gdzie by tu się wybrać?
Marta, no doradź nam! :)
Katedra w Palermo
Vucciria - straganik rybny
To jest to, co Dziadki lubią najbardziej!
(oczywiście trzeba przyjść z własnym krzesłem!) :)
Porąbana palma :-)
Kocia pausa pranzo :)
Oryginalny pomysł na walkę z buractem wrzucającym śmieci do donic
(Uwaga, ta roślina jest radioaktywna - wybuchnie, jeśli wrzucicie do niej śmieci)
Do zobaczenia, Palermo! Jeszcze tam wrócimy :-)
Tymczasem kilkanaście godzin później pędziłyśmy na mesyński dworzec odebrać wyczekanego Gościa z Polski :) Te kilka dni z Asią minęło stanowczo za szybko, ale bardzo wesoło :) Dziękujemy za odwiedziny, Kochana!
Na dzień dobry, piękne słońce, kawa w naszym ulubionym barze i pomysły na cały dzień....
...ale pogoda miała inne plany!
Zamiast arancini od Famularich skończyło się na wybornej zupie,
choć nie dla wszystkich starczyło zastawy stołowej :)
Na szczęście ktoś kiedyś wymyślił grę w karteczki na czole i wcale nie było nudno :)
W następnych dniach nie spadła na nas ani kropla deszczu. Złaziłyśmy całe miasto! :)
Miecznik, za jedyne 30 euro/kg!
Obowiązkowy punkt wycieczki - Piazza Duomo i PORYWAJĄCY spektakl :)
Przerwa na cappuccino i wypisywanie pocztówek :)
Potem mały spacer wzdłuz nabrzeża
Madonnina, wciąż bez dwóch liter po nawałnicy
Zahaczyłyśmy też o nasz wydział :)
Tajemnicza maszyna znaleziona w podziemiach
Opuncje :) Uwaga na kolce!
Wdrapałyśmy się na ukochane Christo Re, pomachałyśmy statkom płynącym do Reggio i oczywiście wstąpiłyśmy do baru Papagallo na lokalne przysmaki :) Późną nocą zebrało nas na Karaoke Dance Party, na którym oczywiście nie mogło zabraknąć Nie płacz Ewka, Cykad na cykladach, Dumki na dwa serca, Livin' on a prayer, Scatmana i tańców do I can't dance :) Darłyśmy się jak wariatki, a potem rano się dziwiłyśmy, czemu potraciłyśmy głosy :) A tu trzeba było rano wstać, zjeść śniadanie,
(oczywiście po włosku !)
i ruszyć do miasta św. Agaty, ale o tym następnym razem :) Sycylijskie uściski!
A.
Ajajajajaj :D ale najlepszy byl taniec do utworu Genesis :D - to piszę ja, Jarząbek :D
OdpowiedzUsuńJarząbku, potańczymy razem w PL :-D
Usuńco za wspanałe widok! pozazdrościć;p aż chce się lata p
OdpowiedzUsuńzakochałam sie we włoszech dzieki Waszym opisom i zdjeciom <3 Powodzenia dziewczyny! Choć znam tylko jedną, pozdrawiam wszystkie i czekam na kolejne opowieści :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy i też pozdrawiamy serdecznie :)
Usuń